Dobra to po kolei, robota na 1 H. Sprawdź najpierw tzw. zazębienie. Czasami przy słabym aku mogło "przesunąć" ci się właśnie tzw. zazębienie czyli sprzęgło "wbija" zębatkę rozrusznika w koło zębate silnika (ząb bije w ząb). Rzadko, ale się zdarza (stare Fiaty i Polonezy tak miały, wystarczyło wbić bieg lekko popchnąć aby wał się przesunął i było o.k., niektórzy to na pewno pamiętają
). Myślę, że coś takiego spotkało moto Wiercika (ten niebieski 955i, który kiedyś sprzedał). Rozmontował silnik i jeden z zębów był wyłamany/ukruszony ale podobno znalazł ten ukruszony kawałek i nie zrobił on żadnej szkody silnikowi. Oczywiście wymaga to demontażu rozrusznika, który jest tak prosty jak bzykanie. W 955i nawet prostszy niż w 885i bo tam przeszkadza alternator a w 955i nie. Dwie śruby i masz rozrusznik w dłoni. Zdemontuj go, otwórz, wyczyść szczotki (uważaj bo sprężynki są oporne), prowadnice, łożyska, stojan itd. Obejrzyj koło zębate silnika czy nie jest uszkodzone i zęby na wale rozrusznika bo wtedy nawet nie próbuj składać i odpalać silnika tylko pozostaje pełen demontaż jak u Wiercika. Na moje powinno śmigać po wszystkim jak złoto. Nie wiem jak było w 885 gaźnikowcach ale awarie rozrusznika w 885i czy 955i (to te same rozruszniki w sensie bebechów, tylko mają inne mocowania do silnika) są rzadkie więc myślę, że nie będzie czarno u ciebie. Sprzęgło to ostateczność. Jest jeszcze jeden słaby element elektryki z uwagi na usytuowanie czyli przekaźnik rozrusznika umiejscowiony pod akumulatorem w miejscu wprawdzie niby osłoniętym gumą ale bardzo brudnym i wilgotnym. Nie wygląda on jak typowy przekaźnik a raczej jak mały ul po osach. Tylko, że w tym przypadku przy rozruchu nie miałbyś tych swoich jak określiłeś "strzałów" ale warto też tam przy okazji takiej roboty zajrzeć. Daj znać po robocie a jeśli miałbym rację to zamroź wódkę.