Cze
Oto moje wypociny “z okazji” wymiany śrutów w tylnym kole Tigera - może komuś się przydadzą fotki i nieco praktycznej wiedzy
Zazwyczaj pierwsze pada łożysko w zabieraku bo najszybciej dostaje w tyłek i to wymieniłem w zeszłym roku przy okazji serwowania kocurowi nowego, kompletnego napędu.
Teraz okazało się że jedno chodzi nieco ciężkawo, a w drugim wyczuwałem delikatne “haczenie” co może sugerować uszkodzoną bieżnię - oba do kosza.........choć nie do końca
Jako że nie robie takowych imprez codziennie, dedykowanego ściągacza jeszcze się nie dorobiłem hehe .
Trzeba używać tego czym się dysponuje więc u mnie na pierwszy ogień poszła zgrabna miniszlifierka prosta, potocznie zwana drymerkiem ( coś tam skrobie, coś tam tnie itp ).
Od strony zdemontowanego zabieraka, łożysko koła siedzi bliżej krawędzi felgi więc tu atakuję najpierw ( fot 1 ). Demontuje osłlonkę i wycinam w bieżni środkowej trójkątny ząbek, tak żeby wyłuskać przez niego kulki. Koszyk oczywiście też idzie won. Bieżnia środkowa zostaje uwolniona i wypada. Wyciągam tuleję dystansową ( ustala stałą odległość od obu łożysk ) i tu miłe zdziwienie - wszystko czyste, zero uszkodzeń ( fot 2 ).
Teraz WD-40 idzie w ruch
Dobieram nasadkęi + długa przedłużka i po wyciągnięciu szczypcami zabezpieczenia, “proszę “ czujnikeim kinetycznym drugie łożysko żeby opuściło imprezę ( fot 3 i 4 ).
Teraz ponownie, dobranym kompletem, atakuję od strony tarczy hamulcowej bieżnię zewnętrzną która została z pierwszego łożyska ( fot 5 ). Oczyszcam lekko miejsca na nowe łożyska ( oliwka, smar miedziany też są mile widziane ) i zaczynam imprezę w drugą stronę.
Pierwsze idzie łożysko po stronie tarczy a że siedzi nieco głębiej, trzeba je poprosić małym sposobem. Początkowo nabijam je przez stare łożysko, a żeby nie wbić go zbyt głęboko, biorę rozciętą na pół, ( czerwone kreski na foto 5 ) zewnętrzną bieżnię z łożyska które usuwałem jako pierwsze ( tak, ten element który powinien wylądować w koszu hehe ) . Kształ i wymiar ładnie zgrywają z bieżnią zewnętrzną nowego łożyska. Na takowe “półksiężyce” kładę równy, metalowy element i “czujnik kinetyczny “ wykonuje następną prośbę
do momentu aż mogę ponownie założyć zabezpieczenie szczypcami.
Teraz tuleja dystansowa wraca na swoje miejsce, i drugie nowe łożysko zamyka układ ( nabijam przez stare ). Zostawiam lekki luz tak by tuleja wewnętrzna została ściśnięta i ładnie wycentrowana przez skręcaną ośkę. Przy okazji poprawiam gładź zewnętrzną tulejki która wchodzi od strony tarczy hamulcowej i powinna ładnie współpracować z simeringiem ( fot.6 )
Ot, i kolejna robota przy kocurze odhaczona co by sezon gdzieś mnie po drodze nie zaskoczył