Trudno tak pisać ogólnikami, ale podam kilka "informacji zaczepnych", jak wywołają jakieś pytania, to chętnie na nie odpowiem. A więc:
1. Pieniądze - gotówką czy kartą?
Jadąc mieliśmy informację, że pieniądze się nie przydadzą za bardzo, bo wszędzie trzeba płacić kartą. To jednak nie do końca się sprawdziło. Owszem, w Norwegii jest bardzo dużo stacji benzynowych samoobsługowych i tutaj bez karty byłoby słabo, ale w każdym innym przypadku - na promie, na campingu, w sklepie, na zwykłej stacji - nie ma problemu z płatnością w gotówce. Ja miałem ze sobą 1000 NOK, ale zdecydowanie brałbym więcej i nastawiał się na płatności w gotówce (zakup waluty w kantorze jest tańszym rozwiązaniem od używania karty).
2. Noclegi pod namiotem - na dziko czy na campingu?
Jak pisałem - nie jest łatwo znaleźć coś na dziko. Fajne miejsca są często opatrzone tabliczką "Private", albo po prostu jest postawiony szlaban. Miejsca ogólnodostępne są za to naprawdę "dzikie", tzn. wysoka trawa, chaszcze, podmokłe łąki, kamienie i skały, czyli tereny na których namiotów nie postawisz.
Koszt campingów - najczęściej płaciliśmy 100 NOK za osobę (a dokładnie 1 osoba + 1 motocykl + 1 namiot). Ciekawe, że ceny wywoławcze były 150-160 NOK za namiot, ale kiedy mówiliśmy, że jest nas siedmiu i będzie siedem namiotów to udawało się najczęściej zejść do poziomu właśnie 100 NOK. Czasem w tej cenie było korzystanie z prysznica, ale najczęściej prysznic był dodatkowo płatny (np. 5 NOK za 3 minuty, w innym miejscu 20 NOK za 5 minut). Uwierzcie - może się zdarzyć, że po całym dniu jazdy w deszczu będziecie w stanie zapłacić każde pieniądze za gorący prysznic ...
3. Jedzenie - jak dużo brać z domu?
Ja wziąłem za dużo ... miałem prowiant na całe 12 dni - paczki liofilizowane, zupki, budynie, kabanosy, konserwy, 2 chleby, itd. Natomiast w każdej nawet małej miejscowości znajdzie się jakiś market sieciowy (Kiwi, Spar, Rema1000), gdzie można zrobić zakupy, trochę drożej niż u nas, ale idzie przeżyć ... chłopaki zajadali się sałatkami ziemniaczanymi i różnymi rybnymi wynalazkami, które były chyba nawet tańsze niż w Polsce (od 3 zł do 10 zł), na topie były też banany (kupowaliśmy po 8 zł za kilogram). Chleb - najczęściej za około 15 zł, ale trzeba patrzeć, bo można też kupić dobry, duży chleb za niecałe 9 zł. Piwo - niestety drogo - puszka w sklepie 10 zł, najtańsze norweskie (Aass lub Ringnes), ale było ok. Tu ciekawostka - piwo jest sprzedawane do godz.20:00, minutę później kasy blokują możliwość zakupu produktów o zawartości alko powyżej 2% ... przeżyliśmy to naprawdę.
4. Trasy motocyklowe
O drogach kultowych nie piszę bo każdy je zna i pewnie planuje zaliczyć, ale chcę podać 3 trasy, o których mniej się pisze, a dla motocyklistów mogą być prawdziwą gratką.
a) Droga nr 53 - winkle w tunelach ... tego nie spotkałem jeszcze nigdzie, choć może gdzieś we Włoszech czy Szwajcarii coś takiego występuje? Nie wiem, bo tam mnie jeszcze nie było, w każdym razie tunele na drodze 53 zrobiły na mnie wrażenie ...
a) Narodowa Droga Krajobrazowa (nr 55) - najwyżej położona droga w Norwegii (najwyższy punkt 1434 m n.p.m.), wąska, kręta, piękna - fjord, góry i malownicze wioski. ,
b) Stara Droga Górska (Fv 243), nazywana też Drogą Śnieżną - jadąc z północy na południe - należy w Laerdal odbić w prawo zamiast jechać główną trasą na tunel. Nie jest łatwo ją znaleźć, bo na początku wygląda jak jakaś dojazdówka do posesji - wąska, słabo oznaczona (trzeba odbić w lewo w pewnym momencie), ale jak się już ją namierzy ... niezapomniane przeżycia z trasy i widoki gwarantowane. Nie ma dużego ruchu, bo wszyscy pędzą tunelem - ale mimo wszystko trzeba być czujnym, bo czasem coś z przeciwka nadjedzie.
5. Atrakcje turystyczne
Zaliczyliśmy 2 wędrówki piesze - najpierw zdobyliśmy Język Trolla ... wyprawa na cały dzień, bo to 14 km marszu w jedną stronę, przewyższenie zdaje się 800 m. W necie piszą, żeby bez przygotowania i doświadczenia w górach nie porywać się na tę przygodę ... powiem Wam ... internet nie kłamie. Zanim dotarliśmy na Trolltunga zacząłem wątpić czy ja to przeżyję, a wieczorem już na campingu twierdziłem, że nikt nigdy na żadne góry mnie nie namówi ... na drugi dzień zrobiliśmy transfer, chyba niecałe 200 km i po południu znowu poszliśmy w góry - tym razem na Preikestolen, słynną ambonę. Ta wycieczka to "piece of cake", niecałe 4 km w jedną stronę, przewyższenie 300 m, na całą wyprawę wystarczy przeznaczyć około 5 godzin. My na ambonie byliśmy około 19:30 i był to strzał w dziesiątkę, bo o tej godzinie ludzi praktycznie nie ma, więc cała półka jest do dyspozycji jeśli chodzi o sesje zdjęciowe. Te dwie wędrówki piesze wymagały naprawdę dużo samozaparcia i żelaznej woli, trzeba było oszukiwać własny ból ... ale było warto - tego co widzieliśmy na żywo i co "zabraliśmy na zdjęciach" już nikt nam nie odbierze ... poniżej moja osobista pamiątka z Preikestolen.
Chyba wystarczy - w razie pytań o motocyklowanie w Norwegii - chętnie odpowiem, jeśli będę potrafił.