Hej Wam!
Mam takie pytanko, może ktoś coś wie i podpowie
Odpalam motocykl po nocnym garażowaniu, wszystko bez problemu działa. Rozgrzewam go na ssaniu (ubieram się w tym czasie) i zaczynam jazdę. Jadę sobie gdzieś tam i jak już motocykl złapie temperaturę to odcina całkowicie zapłon. Nie da się go ponownie uruchomić do czasu aż trochę ostygnie. Kiedy już ostygnie (powiedzmy 10-15min) odpala jakby nigdy nic i dalej można jechać do czasu aż znów się dogrzeje i zgaśnie.
Wykluczyłem świece, kable i cewki - odcina zapłon na wszystkich cylindrach.
Profilaktycznie wyczyściłem gaźniki, wcześniej też filtr powietrza.
Sprawdziłem też stycznik przy sprzęgle, stopce bocznej, kill switch na kierownicy i stacyjkę.
Ładowanie jest w normie - 13,4V (wolne obroty bez obciążenia) do 14,5V (wyższe niż wolne obroty bez obciążenia).
Pierwszy raz stało mi się tak, jak jechałem z włączonymi halogenami w nocy przez las.
W internetach znalazłem kilka takich modułów, ale zastanawiam się, czy nie lepiej dać ten stary do regeneracji. Wtedy będę miał pewność że jest sprawny
PYTANIA:
1. Czy jest to objaw uszkodzonego modułu zapłonowego?
2. Zna ktoś lub może polecić jakiś warsztat, który zajmuje się naprawą takich modułów na śląsku? (wygooglowałem sobie jakiś w Będzinie ale nie mają teraz czasu, a i opinie słyszałem nie najlepsze)
3. Ewentualnie, czy jest jakaś dobra dusza posiadająca T400 na górnym śląsku, która pożyczyła by mi moduł, aby móc sprawdzić czy to jego wina? (Planuję zrobić to tak: rozgrzać motka na swoim module aż się wyłączy. Wtedy podpiąć pożyczony i zobaczyć czy zapali)
4. Czy dodatkowe obciążenie instalacji elektrycznej mogło spowodować takie uszkodzenie? Jak wspomniałem, jechałem z włączonymi halogenami - czyli obciążenie było: H4x2 = 55Wx2 + H3x2 = 50Wx2 => 210W (pomijam oświetlenie zegarów, zapłon i tylne żarówki).