Ja to wszędzie i każdemu powtarzam... Tiger wydawał mi sie naturalną konsekwencją dla F800GS... ale się pomyliłem mimo że już ponad 10 lat wcześniej, na dniach otwartych (wtedy to był Tiger Sport, później XC), urzekł mnie tym jak jeździ, jak się prowadzi. Ale co innego przejechać się kawałek, a co innego użytkować na co dzień.
Mi nie są potrzebne te wszystkie wodotryski, w które wyposażony jest ten motocykl, ani to jak zapierdala po asfalcie. Ale żeby się o tym przekonać, musiałem się nim najeździć.
I choć obecna T7 wydawać by się mogła dużym regresem w stosunku do XCx, a nawet F800GS, to mi daje wszystko to czego oczekuję od motocykla.
Jedno jest pewne, Tiger wyleczył mnie z chęci posiadania ciężkich motocykli i moje marzenie zakończenia kariery motocyklowej na boxerze odkładam do lamusa.
Z wiekiem raczej będę celował w coraz lżejsze motocykle.
Nie powiem, że Tiger to gówniany motocykl. Nie, to jest świetny motocykl, ale nie dla mnie.
To raczej kwestia samoświadomości, a nie motocykla
Wysłane z mojego SM-A405FN przy użyciu Tapatalka