Kiedyś latałem na trampku - i nie dam na niego powiedzieć ani jednego złego słowa, bo to świetny motocykl jest i tyle. Świetne było np. to, że można było nie zwalniając 100-wką przelecieć przez 'śpiącego policjanta' nawet nie podnosząc tyłka z siedzenia. Tylko, że trochę brakuje mocy po paru sezonach - stąd go w końcu zmieniłem.
Szukając sprzętu zrobiłem sobie listę motocykli spośród których zamierzam wybierać i po prostu je objeździłem przez parę miesięcy. Dodam od razu, że explorera na liście nie było - zdarzył się przez przypadek, podobnie jak duży gs.
Mogę empirycznie jednoznacznie stwierdzić, że moje wyobrażenia o poszczególnych motocyklach różniły się kosmicznie przed i po jeździe na każdym. Właściwie nie zdarzył się nawet jeden przypadek, żebym trafił idealnie praktyką z oczekiwaniami.
Na Explorera wlazłem, ponieważ dotarło w pewnym momencie do mnie, że nie chcę jeździć ani na turystyku ani na sporcie tym bardziej - tylko na czymś co ma wysokie zawieszenie i nawet wysoko umieszczony środek ciężkości jest przeze mnie porządany. Tu pewnie się od razu zastanawiacie co ja plotę, ale tak - wysokie zawieszenie i środek ciężkości wymaga innych i wg mnie większych umiejętności niż jazda czymś niższym. Za to latanie explorerem po zakrętach z pozamykanymi oponami jest czymś, co dostarcza w związku z tym naprawdę wielkiej satysfakcji - większej niż w kiedy jeździłem na firestormie (supersport).
Wg mnie to po prostu osobna kategoria jeżdżenia motocyklami - z pewnością inna niż chopperowanie co oczywiste, ale też zupełnie inna niż jazda na naked'ach czy sportach. Mimo, że wszystkie te sprzęty latają po asfaltach.
Uwielbiam explorera za to, że można nim w miarę komfortowo latać po naprawdę dziurawych drogach, że można nie zwalniać kładąc się na zakrętach nawet na dziurawych drogach, za to że kiedy mam taki humor i chcę jechać sobie całkowicie zgodnie z przepisami - to pozycja jest wygodna, silnik ma wspaniałą charakterystykę na niskich obrotach i sprawia to taką samą frajdę jak wykorzystywanie (tam gdzie można) obrotów między 5-10 tys.
Za to, że jadąc z pasażerką czy objuczony kuframi i dodatkową rolką - prawie kompletnie nie wpływa to na przyspieszenie i manewrów nie trzeba planować inaczej niż jadąc samemu bez bagażów - a także za to, że niezależnie od sposobu siedzenia pasażerki i jej mniej lub bardziej błędnego wychylania się na boki - prawie kompletnie nie wymaga to reakcji kierownika na tym krążowniku..
Ogólnie za to, że łączy możliwości tzw. turystycznego enduro z właściwościami supersportów zarówno na prostej jak i na alpejskich winklach i że umożliwia wygodną jazdę i przy spokojnej i przy wariackiej jeździe (kiedy akurat zdarza się okazja) - przez cały czas czerpiąc frajdę z samej jazdy.
Wrzucając na niego offowe opony niby można w sumie przejeździć nim w tereny daleko od asfaltów. Wymaga to jednak wg mnie absolutnie kosmicznych umiejętności i dodatkowo wielkiej wiedzy praktycznej dotyczącej tego konkretnego motocykla. Szczerze podziwiam ludzi, którzy umieją posługiwać się tą bestią w terenie. Ja raczej traktuję takie jego możliwości trochę hipotetycznie i raczej aby spokojnie przejeżdżać jakieś szutrowe odcinki typu albania, gruzja - pięknych miejsc jest jeszcze sporo do zwiedzenia, a najfajniejsze są tam, gdzie jeszcze nie pobudowali jeszcze dróg i hoteli.
Sam explorer moim zdaniem nie nadaje się do prawdziwych jazd terenowych, głownie bo jest dużo za ciężki, ma zbyt wysoki środek ciężkości i z racji posiadania wału kardana - ma na niskich obrotach nieprecyzyjny napęd (każdy wał z definicji posiada luzy a to do precyzyjnych manewrów terenowych jest bardzo mało fajne).