W poprzednim Tigrze 955i wyciąłem kostkę pomiędzy alternatorem i regulatorem, a miejsce to polutowałem, aby mieć pewne połączenie. Za regulatorem przewód czarny i czerwony przedłużyłem i połączyłem bezpośrednio z akumulatorem, "plus" przez bezpiecznik 30A. Przeróbkę będę wykonywał w obecnym teraz Tigerze 1050 również. Powtórzę się, przyczyną palenia się alternatora jest brak styku, śniedziejące kostki, gdy na jednym z przewodów brak jest przejścia, pozostają tyko dwa działające, a moto potrzebuje tej samej mocy, to prze nie płynie większy prąd i przepala się najczęściej uzwojenie, a i nie rzadko regulator.
Robiłeś tę przeróbkę bo nie miałeś ładowania na dostatecznym poziomie czy jakiś inny objaw się pojawił? Jeżeli ładowanie na aku jest na poziomie 14V to nie widzę potrzeby takiej przeróbki, chyba że na zaś?
Spalił się alternator, a potem regulator. Alternator dobrałem z Hondy VFR 750 '90, a regulator z FZR6. Z rcji tego, że jestem elektronikiem i wiem co i jak z prądami, wymyśliłem dlaczego się palą alternatory. Moja wtyczka od alternatora była zaśniedziała, co równa się brak styku.
Jak będziesz okresowo przeglądał i sprawdzał styki to nie ma problemu. Wykonałem przeróbkę, i będę robił w obecnym kocie, aby mieć spokojną głowę. To nie jest tylko mój pomysł, spotkałem się już z nim kilka razy.